„Mianujōm mie Hanka” – mōnodramat w sylezyjskim jynzyku urzeknōł publiczność Konina, w wykōnaniu cudownyj, autentycznyj aktorki, Grażyny Bułki. Ôsobisty los tytułowyj bohatyry, zaplōntanyj w historyji XX stoleciŏ, przizwolōł ôglōndŏczōm zobŏczyć, jak ciynżko było być Sylezyjskim w tamtych czasach.

„Może po to się urodziłam, żeby zagrać Hankę” – powiedziała w jednym z wywiadów Grażyna Bułka, aktorka teatralna, filmowa i dubbingowa, która pochodzi z Lipin będących dzielnicą Świętochłowic. Nie tylko aktorska charyzma, ale i pochodzenie nadały więc tytułowej bohaterce prostoty i wiarygodności. Hanka to kobieta, żona i matka, która może i na wojnach i totalitaryzmach się nie zna, ale za to bardzo dobrze wie, czym jest dobro i uczciwość, dało jej to śląskie wychowanie. Aktorkę w roli Hanki wyreżyserował Mirosław Neinert, ona od momentu pierwszego czytania zakochała się w tej opowieści i swojej postaci.

Między innymi dzięki temu spektakl był tak emocjonalny, poruszający i dał konińskiej publiczności powody do uśmiechu, śmiechu i do łez. Grażyna Bułka zagrała Hankę już kilkaset razy i jak mówi, za każdym razem przeżywa ten spektakl głęboko, oddając te przeżycia publiczności, z którą jak np. w Konińskim Centrum Kultury – wchodziła bezpośrednio w dialog ze sceny. Mocną stroną widowiska i jej wykonania jest również pierwotny tekst Alojzego Lysko, który stworzył główną bohaterkę, lekką, dowcipną, przerażoną, pracowitą, zatroskaną, zrozpaczoną, zwyczajną, prawą, kochającą, roniącą łzy – pełną uczuć, którymi reaguje na kolejne miłości, narodziny dzieci, ich losy czy śmierć obu mężów. Tłem całej opowieści o życiu, prostym i zwyczajnym, jest historia Śląska, tożsamość, tradycja, praca, gwara.

A przede wszystkim przynależność, o którą Ślązakom przepuszczanym przez sito wojen, plebiscytów, totalitaryzmów, przez całą tę historię XX-wiecznej Europy było trudno. Dla Polaków byli Niemcami, dla Niemców Polakami, w końcu dla Rosjan, a raczej Sowietów – znów Niemcami. Te zawiłości wpłynęły na losy rodziny głównej bohaterki, jej dwóch mężów, pięciu synów, ciotki Jadzi i wujka Karlika, którzy byli dla niej jak matka z ojcem. Okaleczona przez historię, politykę, odarta z godności i przynależności, nie wyrzeka się Śląska i im bardziej ktoś będzie go w jej oczach zohydzał, tym bardziej będzie go kochać. Tak ze sceny mówi Hanka. Jej historia została wyważona za sprawą Grażyny Bułki, w której autentyczności i wielkiej subtelności aktorskiej kryje się potężna ludzka i kobieca siła.

Aktorka grała ten monodram poza Śląskiem, także zagranicą, w Brukseli aż przyszedł czas na Konin. Po spektaklu zastanawiała się nawet, jak to było możliwe, że ktoś wpadł na pomysł, by zaprosić ją do naszego miasta. I żartowała, że to przez to, że w Koninie mieszkają same Ślązoki. Wydarzenie współorganizowały Konińskie Centrum Kultury i Miejska Biblioteka Publiczna im. Zofii Urbanowskiej w Koninie. Dyrektorzy obu instytucji – Lucyna Lenard-Woźniak, która powiedziała wręczając aktorce kwiaty, że teraz zrozumiała historię Śląska, i Damian Kruczkowski, sami nie kryli wzruszenia. Nie kryła go też pani Ola, pochodząca z Rybnika. która na monodram „Mianujōm mie Hanka” przyjechała specjalnie z Poznania, gdzie skończyła studia i gdzie teraz mieszka i pracuje. I tak to się potoczyło, że po kapkę ukochanego Śląska przyjechała do Konina!

Zdjęcia ze spektaklu "Mianujom mie Hanka" Teatru Korez.

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK