Czy w Koninie występuje dwuwładza? Kto stoi na czele miasta? Czy możliwe jest połączenie dwóch urzędów: burmistrza i prezydenta? Odpowiedzi na te pytania przyniósł miniony weekend. Patriotyczny piknik rozgrywający się w zabytkowej części Konina zaszczycili swoją obecnością przedwojenny burmistrz miasta – Wincenty Grętkiewicz z małżonką, Apolonią i jego aktualny włodarz – prezydent Józef Nowicki z żoną, Bożeną. Obu parom towarzyszył adiutant ppor. Czaja z małżonką, która na co dzień pełni rolę szefa Konińskiego Domu Kultury, Elżbietą Miętkiewską-Markiewicz. Czy takie widowiskowe spotkania z lokalną i polską historią staną się miejscową tradycją?

Cały Naród Polski, pobłogosławiony przez Boga w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z Armią, pójdzie ramię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa.

Prezydent Ignacy Mościcki

Fragment tekstu o mobilizacji powszechnej z 1939


Za mundurem panie sznurem

Powiedzenie „za mundurem panny sznurem” odnosiło się z pewnością do kawalerii. Była elitą polskiego wojska przed II wojną światową. Szarże kawalerzystów, ich sprawność, umiejętności – przeszły do legend. Ich namiastkę mogli obserwować widzowie, którzy 10 maja br. skupili się na konińskich błoniach. Koniński Piknik Patriotyczny, organizowany w mieście po raz pierwszy w historii rozpoczęli właśnie kawalerzyści, którzy eskortowali przedwojenne burmistrzostwo z ulicy Wojska Polskiego na plac Wolności. W roli burmistrza Wincentego Grętkiewicza wystąpił historyk z III Liceum, Michał Wanjas, w rolę jego małżonki – Apolonii z domu Polakowskiej Grętkiewiczowej, dyrektor Radia „Konin” – Aneta Kwiatkowska. W bryczce zaprzęgniętej przez dwa pięknie ozdobione konie, towarzyszyli im adiutant podporucznik Konrad Czaja wraz z żoną (w tej roli wystąpiła dyrektor KDK, Elżbieta Miętkiewska-Markiewicz). Trzeba przyznać, że kostiumy obu pań były wystylizowane idealnie na przedwojenną modę: kapelusze, toczki, bolerka plus gracja, z jaką nosiły te stroje dało im obu godność ówczesnych dam. Trasa prowadzona przez Szwadron Kawalerii Ziemi Konińskiej (i współcześnie, przez dwóch policjantów na motocyklach) wiodła przez ulicę Wojska Polskiego, przed II wojną światową noszącą nazwę Przedmieścia Słupeckiego (tuż za drewnianym mostem łączącym oba brzegi Warty, przy tej ulicy znajdowała się granica administracyjna przedwojennego Konina) aż na plac, przy którym wzniesiony został magistrat. Tutaj nastąpiło oficjalne powitanie burmistrzostwa przez aktualnie władającego miastem prezydenta Józefa Nowickiego i jego małżonkę. Na placu Wolności pojawili się przedstawiciele ówczesnej społeczności. W tej roli wystąpili licealiści i gimnazjaliści, którzy natenczas przebrali się w modne przed wojną ubiory. Obaj panowie, wraz z towarzyszkami oraz adiutant z żoną złożyli kwiaty pod tablicą, upamiętniającą ofiary hitlerowskiej okupacji, po czym wspólnie z gawiedzią przechadzali się po placu, na którym odbywała się także musztra, prezentowana przez uczniów Centrum Kształcenia Ustawicznego. Znakomite towarzystwo wsiadło potem do bryczki i eskortowane przez elitę wojskową międzywojnia, wyruszyło na konińskie błonia przyglądać się wojskowym manewrom. A tam? O dziwo dla burmistrzostwa, powitała ich muzyką Orkiestra Dęta PAK KWB „Konin”. Jak odebrał ten występ ówczesny szef miasta, nie spytaliśmy jeszcze… Na przedwojenną kindersztubę pana adiutanta też miło było patrzeć… Przy każdym postoju, jaki odbywał powóz, obchodził go podając rękę wysiadającym z niego paniom. W dzisiejszych czasach mogło to zaskakiwać nie mniej niż górnicza orkiestra w mundurach i pióropuszach podpatrywana przez Państwa Grętkiewiczów.

Warto nadmienić, że na placu Wolności 1 pojawili się autentyczna potomkini i krewni Wincentego Grętkiewicza (który sprawował władzę od 1935-1939 roku, zmarł we Wrocławiu w 1984 roku w wieku 86 lat, nim został burmistrzem naszego miasta, otrzymał od wyborców mandat poselski) – jego córka Hanna Jarodzka z domu Grętkiewiczówna, która przyjechała specjalnie na tę uroczystość ze stolicy Dolnego Śląska, oraz jej bratanica Maria Czajorowa i bratanek – Jacek Grętkiewicz.

Na polach bitew

Burmistrz i prezydent odebrali na błoniach meldunek wojskowy. Wspólnie z widzami przenieśli się do lat 30. Celem tej części wydarzenia było przybliżenie współczesnym koninianom fragmentu historii wojskowości II RP, ze specjalnym uwzględnieniem uzbrojenia i umundurowania, chociaż program tych prezentacji obejmował również okres II wojny światowej i powstania warszawskiego. Fart nie ominął tutaj prezydenta Józefa Nowickiego. Wchodząc na błonia, znalazł pod stopami podkowę zgubioną przez konia, którą przekazał natychmiast żonie. Na szczęście!

Tuż po przyjęciu meldunku przez obu włodarzy miasta, wystąpiła przed nimi Szkolna Grupa Rekonstrukcji Historycznej z II Liceum pod egidą historyka, Andrzeja Wardy. Ich pokaz składał się z prezentacji dynamicznej, która ukazała oglądającym działanie biedki piechoty (działo artyleryjskie), opiekun grupy omówił też wyposażenie żołnierzy piechoty z okresu wojny obronnej z 1939, umundurowanie sanitariuszek i żołnierzy powstania warszawskiego, którzy niewiele różnili się od przeciwników. Jak się okazało, powstańcy wdarli się do niemieckiego magazynu na Stawkach, wynosząc stamtąd mundury okupanta. Odróżniała ich od nich jedynie biało-czerwona opaska noszona na przedramieniu, później na hełmach. Ta zamiana dość często powodowała nieszczęścia. Zdarzały się sytuacje, że powstańcy strzelali do siebie, sądząc, że to żołnierze nieprzyjaciela. Było również tak, jak przedstawia to między innymi serial „Kolumbowie”, że dzięki obcemu umundurowaniu udawało im się bezpiecznie wycofać na bezpieczne pozycje. Grupa Andrzeja Wardy przedstawiła też pokaz statyczny  polegający na organizacji punktu werbunkowego do wojska i GRH, a także statyczną ekspozycję biedki i broni. 

I w końcu przybyli ułani, chociaż ze stukaniem w okienko niewiele to miało wspólnego. Szwadron Kawalerii Ziemi Konińskiej zaprezentował jazdę konną, zmianę szyku (zazwyczaj trójkowego, przed wojną komendy wydawane były na gwizdek, podczas Pikniku – na zawołanie), władanie szablą (cięcie z dołu, z góry, w uśmiech; na końcu takiej trasy czekała na ułana do ścięcia… główka kapusty), lancą, którą tenże robił młynki nad głową konia (jak mówił prowadzący pokaz, była to broń straszna, która nie pozwalała zbliżyć się do ułana na odległość przynajmniej 6 metrów) oraz szarżę, po wykonaniu której wszystko stało się jasne… Jak się dowiedzieliśmy, najinteligentniejszymi z ułanów byli strzelcy dywizji artyleryjskich, których celność i precyzja zależały niemal od pomiarów matematycznych. Jak i tego, że konik należący do ułana dźwigał na sobie uprzęż obciążoną jego wojskowym ekwipunkiem, nim samym, co czasem dawało w sumie ponad 50 kg dodatkowego ciężaru. I jak tu jeszcze szarżować?

Autorami trzeciego pokazu byli członkowie poznańskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych Wojsk II RP „Odwach”, które zrekonstruowało działania patrolu dragonów, posuwających się za zwiadowcami. Jeden z nich nadział się na minę, która zraniła go w twarz. Aby nieść mu pomoc, żołnierze założyli bagnety na trzonki łopatko kopaczek, przeczesując centymetr po centymetrze pole. W tym czasie pojawił się przysłany przez gońca patrol, który za pomocą wykrywacza saperskiego, toruje drogę do rannego żołnierza. Poszkodowany wraz z innymi odjechał z pola bitwy najlepiej zrekonstruowanym w Polsce Willisem MB – wojskowym autem terenowym z 1942 roku, którzy widzowie mogli podziwiać, kiedy objeżdżał jeszcze dumnie parkur.

Ostatnią prezentację przygotowała Grupe Rekonstrukcji Historycznej 7. Dywizjonu Artylerii Konnej. Był to pokaz dioramy, czyli stanowiska artylerii konnej, z armatą (działo polowe 75 mm)  i wyposażeniem oraz obsługą w historycznych mundurach. Obejmował on również działoczyny i pokaz sprawności oddawania strzałów.


Wojsko się bawi

Uczniowie I, II i III Liceum oraz Gimnazjum nr 5 byli tego dnia bacznie obserwowani. Przedwojenne stroje, których skompletowanie wymagało modowych studiów z epoki, poszukiwań w babcinych, ciocinych i second-handowych szafach były bowiem oceniane przez dwie panie. Mowa o szefowej promocji Konińskiego Domu Kultury – Dorocie Gapskiej i kierownik działu artystycznego tej instytucji – Małgorzacie Kazuś, które punktowały pomysłowość wyborów oraz kreatywność uczestniczek i uczestników! tego konkursu. I miejsce zajęła w nim indywidualnie: Aleksandra Cybula uczennica II Liceum (jak nam zdradziła, jej kostium został skompletowany w ostatniej chwili), nauczycielka z I Liceum – Paulina Grzejszczak oraz uczennica II Liceum – Oliwia Małecka. Jurorki, które wspierała w tym wyborze dyrektor Elżbieta Miętkiewska, przyznały też nagrody dla poszczególnych grup: I miejsce zdobyło II Liceum, II miejsce – I Liceum, zaś III – Gimnazjum nr 5. Laureaci tej konkurencji otrzymali nagrody z rąk prezydenta Józefa Nowickiego, bonusem było także pamiątkowe zdjęcie.

Piknik Patriotyczny obfitował też w występy wokalne i muzykę. Nie zabrakło utworów takich jak „Rozkwitały pąki białych róż”, „W małym kinie”, „Miłość Ci wszystko wybaczy”, „Na pierwszy znak”, które wykonały uczestniczki zajęć ze Studia Piosenki w KDK – Paulina Wojnarowska i Oliwia Małecka. Wydarzenie na błoniach zamknął koncert zespołu pod kierownictwem Ireneusza Rysia – „Agharta”, który prowadzący – dyrektor Radia ZET Gold Janusz Lipiński, nazwał odmłodzonym „Bastardem”. Muzycy w towarzystwie dwóch żeńskich głosów – Grażyny i Lidii Ryś, zagrali utwory z repertuaru Anny German, Haliny Kunickiej, Edyty Geppert, Alicji Majewskiej, Urszuli Sipińskiej, Eleni, Krystyny Giżowskiej, Ani Wyszkoni oraz zespołów Czerwone Gitary, 2+1 czy Pectus. W programie artystycznym najstarszego w mieście zespołu muzycznego nie brakło również jego własnych kompozycji, stworzonych również z myślą o Koninie. Na koniec uraczyli jeszcze słuchaczy swoim hymnem, tym razem dedykowanym Agharcie. Występ tej grupy poprzedził ognisko, przy którym koninianie śpiewali najważniejsze i najpopularniejsze pieśni żołnierskie i patriotyczne z towarzyszeniem Ryszarda J. Piotrowskiego (akordeon) i Mirosława Grzanki (skrzypce), muzyków z Konińskiego Domu Kultury, oraz grup wokalnych seniorów – "Fantazja", "Jutrzenka" i "Tulipan".

Z wojskiem obowiązkowo pojawił się kocioł pełen gorącej grochówki. Wokół parkuru stacjonowali między innymi  Klub Strzelectwa Sportowego ,,Muszkiet’’ LOK (nagrody w konkursie strzeleckim wręczył tego dnia Wojciech Kasprzyk; konkurs został zorganizowany z okazji 69. rocznicy wybuchu II wojny, zaś jego laureatami zostali: Remigiusz Andrzejewski, Marcin Podlasiński i Dariusz Gasza), Klub Żołnierzy Rezerwy LOK, Wojskowa Komenda Uzupełnień, Żandarmeria Wojskowa, Aeroklub Koniński, Związek Harcerstwa Polskiego i 33. Baza Lotnictwa Transportowego. Można było przymierzyć hełmy lotnicze, zadekować się w wojskowym pontonie, wsiąść na motocykl z okresu okupacji albo też… zjechać z kolorowego zamku i zjeść różową watę cukrową. Fajne edukacyjne stoisko przygotowali harcerze z ZHR-u. W ich namiocie młodzież grała w gry planszowe poświęcone ważnym bitwom – pod Westerplatte, pod Grunwaldem, byli też „Mali Powstańcy” i „Pamięć ‘39”, chociaż niektórzy nie wytrzymali ciśnienia, powracając do starego dobrego... PSP.

Tym samym Pierwszy Koniński Piknik Patriotyczny przeszedł do historii niczym słynna kadencja burmistrza Grętkiewicza. Organizowali go wspólnie Koniński Dom Kultury i Urząd Miejski w Koninie. Wszystkie wydarzenia związane z uroczystością majową na błoniach prowadził dyrektor Radia ZET Gold w Koninie, Janusz Lipiński.


Fot. Marcin Oliński

 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK