Gościem specjalnym 25. Przeglądu Polskich Filmów Fabularnych DEBIUTY w Koninie był Bartłomiej Topa. Aktor, do którego należał ostatni rok w polskim filmie, spotkał się widzami Kina Studyjnego CENTRUM. W programie jubileuszowego wydarzenia znajdą się 4 debiutanckie obrazy, w których zagrał role. Zainaugurował je pokaz specjalny filmu Krzysztofa Łukaszewicza – „Karbala”, który stał się jednym z wątków tej rozmowy. 

Proszę przypomnieć widzom, kiedy ostatni raz był Pan w Koninie – spytał przewrotnie Andrzej Moś, który od 25 lat kieruje merytorycznie Przeglądem DEBIUTY. Bartłomiej Topa po chwili wahania przypomniał sobie, że 2 lata temu grał dla konińskiej publiczności w spektaklu „Histerie miłosne”, wspólnie z Magdaleną Boczarską i Szymonem Bobrowskim, aktorem pochodzącym z Konina. – „Karbalę” pokazujemy w Kinie CENRUM po raz drugi – kontynuował Andrzej Moś. – Jest doskonałym tematem do rozmowy, ciągle żyje, wzbogaca się o nowe interpretacje. Co takiego zainteresowało Pana w scenariuszu, że zdecydował się Pan zagrać rolę kapitana Kalickiego?

Ta historia żyła już jakiś czas przed scenariuszem, dzięki reporterom „Gazety Wyborczej”, którzy opisali wydarzenia w Karbali – wyjaśniał Topa. – Przez 5-6 lat była objęta klauzulą milczenia, narzuconą przez sojusznicze wojsko amerykańskie. Bitwa w Karbali miała miejsce w kwietniu 2004 roku. Nasi żołnierze wyjechali do Iraku z misją stabilizacyjną, mieli pomagać ludności cywilnej w odbudowie szkół, budowie studni, pracach melioracyjnych, etc. Taki był cel, sytuacja wymknęła się jednak spod kontroli. Podczas święta Aszury, jednego z największych świąt muzułmańskich, doszło do incydentu, który zmusił ich do regularnej bitwy z szyitami, na którą nie byli przygotowani.

Sukces tej produkcji, jak podkreślał Andrzej Moś, należy nie tylko do aktorów, ale i do pionu scenograficznego i operatorskiego. – Część zdjęć powstała na warszawskim Żeraniu – informował Bartek Topa. – Dalekie plany, krajobrazy zostały zrealizowane w Jordanii. Wielka w tym zasługa Marka Warszewskiego, że plenery i zdjęcia wykonane w scenografii nie różnią się od siebie (zdjęcia do „Karbali” wykonał Arkadiusz Tomiak – przyp. red.), choć trzeba przyznać, że pomysł zdawał się być karkołomny. Sceny na Żeraniu kręciliśmy na przełomie lipca i sierpnia, w 30-stopniowym upale. Pot, kurz, słońce – to wszystko było prawdziwe. Początkowo zdjęcia miały być realizowane w Egipcie, Maroku lub Kurdystanie. Ostatecznie wybrano Jordanię jako jedno z najbezpieczniejszych państw w tym regionie. Na początku zdawało się, że mieszkańcy dzielnicy palestyńskiej chcą współpracować. Przebraliśmy ich w kostiumy. Jest taka scena w „Karbali”, kiedy miejscowi obrzucają nas kamieniami i niestety – przerodziło się to w sytuacje niebezpieczne dla ekipy filmowej.

Topa mówił sporo o sytuacji żołnierzy, którzy uczestniczyli w tej misji i którzy byli konsultantami na planie. – Przylgnęła do nich etykieta wojsk okupacyjnych, chociaż byli tam z misją stabilizacyjną i do dyspozycji mieli sprzęt, który służyły do działań rolniczych czy do odśnieżania. Przygotowując się do tej roli uznałem, że warto wypowiedzieć się na temat, co spotkało tam naszych żołnierzy, którzy zostali pozbawieni wsparcia, stracili kontakt z bazą, etc., a ich sytuacja była w rzeczywistości skutkiem decyzji podjętych przez polityków i najwyższe władze wojskowe.

W filmie „Karbala” zostały przedstawione wydarzenia, które miały miejsce podczas buntu szyitów. Cała misja trwała 3 miesiące, linia fabularna skupia się jedynie na 3 dniach i nocach obrony ratusza przez 80 żołnierzy polskich i bułgarskich. Andrzej Moś podkreślił psychologiczną prawdę postaci, które mają swe odniesienie do konkretnych, żyjących osób, które wzięły udział w tej bitwie. Jedną z nich kapitan Grzegorz Kaliciak (w filmie bohater nosi nazwisko Kalicki). Aktorzy przeszli szkolenie wojskowe na poligonie, strzelali z ostrej broni. – Mogę sobie tylko wyobrażać lęk żołnierzy. Byli zdani na siebie. Musieli zmierzyć się z lękiem. Brakowało im amunicji i żywności. Znaleźli się w tej sytuacji przez kompletny przypadek. Za nami nie wybuchały prawdziwe bomby, nie świstały obok nas kule. Musieliśmy więc odczuć te sytuacje intensywnie. Spróbować wyobrazić sobie, co oni czuli. Jak to zrobić, żeby wykonać zadanie i wrócić cało do domu. Weterani mówią – tak było. To jest nie do opisania. W każdej chwili mogli zginąć. Mój bohater był człowiekiem z krwi i kości, nie jakimś Rambo. Próbowałem to poczuć. Konsultowaliśmy też język, specyficzny, drastyczny, wojskowy, nie chcę powiedzieć – męski. Najtrudniejsze słowa wtedy padają – mówił Topa. – Ekipa „Karbali” zrealizowała zdjęcia w 34 dni. Na świecie taki film kręci się 90 dni. Nie chcę powiedzieć, że Polacy potrafią, ale… – uśmiechnął się.

Z Andrzejem Mosiem omówił kilka innych produkcji, które zostaną zaprezentowane widzom jubileuszowych DEBIUTÓW. Mowa o filmie Grzegorza Jaroszuka – „Kebab i Horoskop”. – Mówię tam taką kwestię: „Dywany trzeba kochać. Trzeba je posiąść wszelkimi zmysłami”… Nagromadzenie absurdu w scenariuszu i dialogach jest ogromne… Tak ogromne, że reżyser wypraszał nas kilkakrotnie z planu. Gram tam jednego z hochsztaplerów, który pracuje w kebabowni. Moim kumplem jest gość, który pisze horoskopy, a ja się ich w życiu trzymam… Andrzej Moś przypomniał, że reżyser tego filmu, Grzegorz Jaroszuk, będzie gościem Kina CENTRUM i spotka się w Koninie z widzami przeglądu filmowego. Przypomniał również, że dyplomowy film Jaroszuka pod tytułem „Opowieści z chłodni” był kilka lat temu pokazywany na DEBIUTACH.

Bartka Topę zobaczymy też w „Polskim gównie”, o którym mówi: – Szaleńczy film Tymona Tymańskiego, w którym gram menadżera, wiecznie na haju… I w „Królu życia” Jerzego Zielińskiego. – Scenariusz napisał wzięty warszawski prawnik, jest precyzyjny w każdym calu. Zagrałem w nim osiedlowego pijaczka, Kapsla, który wpływa pozytywnie na głównego bohatera, Edwarda. Z wzajemnością… Mamy jeszcze coś ze mną? – zapytał Topa. – DEBIUTY pod Pańskim znakiem mamy… – odparł Andrzej Moś. Znakomitego aktora nie zabraknie także w kolejnych wydaniach konińskiego przeglądu. Szykują się bowiem kolejne produkcje filmowe i serialowe z jego udziałem. Mowa o „Letnim przesileniu” – debiucie pełnometrażowym Michała Rogalskiego czy serialowym thrillerze – „Sługi Boże”, w którym zagra między innymi z Julią Kijowską i Adamem Woronowiczem. Jesienią 2016.


Fot. Marcin Oliński

 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK